Z wybitnym ceramikiem prof. Henrykiem Lulą rozmawia Monika Wnęk, Fot. Jacek Zdybel
Współczesny ceramik musi mieć twórczy umysł aby mógł w pełni czerpać z korzyści oferowanych mu przez dzisiejszą wiedzę z zakresu chemii oraz fizyki. Konkluzją moich badań jest stwierdzenie, że poglądy elit, także artystycznych oraz prawodawstwo polskie dotyczące sztuki ceramiki, w stosunku do aktualnego jej stanu spóźniają się o cały wiek.
Panie Henryku, słowami wstępu - O czym Pan obecnie marzy?
Na pytanie o czym obecnie marzę musiałbym odpowiedzieć, że o szczepionce na koronawirusa, który coraz bardziej przeraża ludzi i sprawia, że wszystko inne, a w pierwszym rzędzie sztuka stają się mało ważne. Udawajmy więc, że wszystko jest normalne.
Pewnie, proszę powiedzieć?
Marzę o tym, aby piękna sztuka ceramiki kwitła w Polsce tak bujnie, jak w przodujących w tej dziedzinie krajach Europy i świata. Aby organizacja pracowni ceramicznej nie zajmowała artyście znaczącej części jego życia. Marzę o tym , aby prawodawstwo polskie sprzyjało rozwojowi tej dyscypliny sztuki, a nie stwarzało dla niej barier. Artysta-ceramik w polskim sklepie z chemikaliami nie może kupić potrzebnych mu surowców do komponowania autorskich szkliw dlatego, że nie prowadzi działalności gospodarczej. Marzę o tym, aby sztuka ceramiki stała się samoistną dyscypliną, a nie przylepką rzeźby czy innych dyscyplin plastyki, jak bywało w przeszłości. Obecne umiejscowienie ceramiki w klasyfikacji dyscyplin sztuk plastycznych powoduje, że o żywotnych jej problemach decydują gremia złożone z rzeźbiarzy, którzy widzą w niej jedynie wartości rzeźbiarskie, a lekceważą inne, koronne dla tej dziedziny sztuki.
Więcej w numerze 4/2020